Rdz
Wj
Kpł
Lb
Pwt
Joz
Sdz
Rt
1Sm
2Sm
1Krl
2Krl
1Krn
2Krn
Ezd
Ne
Est
Hi
Ps
Prz
Kaz
Pnp
Iz
Jr
Lm
Ez
Dn
Oz
Jl
Am
Ab
Jon
Mi
Na
Ha
So
Ag
Za
Ml
Mt
Mk
Łk
J
Dz
Rz
1Kor
2Kor
Ga
Ef
Flp
Kol
1Tes
2Tes
1Tm
2Tm
Tt
Flm
Hbr
Jk
1P
2P
1J
2J
3J
Jud
Obj
« rozdział 5
rozdziały
rozdział 7 »
Ks. Ozeasza, rozdział 6
1 Chodźcie i zawróćmy do PANA, bo on nas poszarpał i on nas uzdrowi; uderzył, a opatrzy nasze rany.
2 Ożywi nas po dwóch dniach, a trzeciego dnia wzbudzi nas i będziemy żyć przed jego obliczem.
3 Wtedy poznamy i będziemy się starać poznać PANA. Jego wyjście bowiem jest przygotowane jak zorza poranna, przyjdzie do nas jak deszcz wiosenny i jesienny, który nawadnia ziemię.
4 Cóż mam ci uczynić, Efraimie? Cóż mam ci uczynić, Judo? Wasza dobroć bowiem jest jak obłok poranny, jak rosa, która rano znika.
5 Dlatego ciosałem ich przez proroków, zabijałem ich słowami moich ust, aby wyszła światłość twoich sądów.
6 Pragnę bowiem miłosierdzia, a nie ofiary, i poznania Boga bardziej niż całopalenia.
7 Ale oni zerwali moje przymierze jako ludzkie, w tym mi się sprzeniewierzyli.
8 Gilead jest miastem czyniących nieprawość, splamionym krwią.
9 A jak zbójcy czyhają na człowieka, tak czyni zgraja kapłanów na drodze do Sychem, bo popełniają czyny wstydliwe.
10 Widziałem w domu Izraela rzeczy okropne: tam jest nierząd Efraima, a Izrael się splugawił.
11 I dla ciebie, Judo, wyznaczył żniwo, gdy odwróciłem niewolę mojego ludu.
Skopiowano