« rozdział 2 rozdziały rozdział 4 »

Ks. Hioba, rozdział 3

1 Potem Hiob otworzył swoje usta i przeklinał swój dzień.
2 Hiob odezwał się i zawołał:
3 Niech zginie dzień, w którym się urodziłem, i noc, w którą powiedziano: Poczęty mężczyzna.
4 Niech ten dzień stanie się ciemnością, niech o niego nie troszczy się Bóg z wysokości i nie oświetla go światłość.
5 Niech go pokryje ciemność i cień śmierci, niech go ogarnie obłok i przerazi mrok dnia.
6 Niech tą nocą zawładnie ciemność, niech nie będzie liczona wśród dni roku i nie wejdzie w liczbę miesięcy.
7 Niech ta noc będzie samotna, niech nie będzie w niej radosnego śpiewu.
8 Niech przeklną ją ci, którzy przeklinają dzień, którzy są gotowi podnieść swój lament.
9 Niech gwiazdy zaćmią się o zmierzchu, niech nie doczeka się światła ani nie zobaczy zorzy porannej;
10 Bo nie zamknęła drzwi łona mej matki i nie ukryła smutku przed moimi oczami.
11 Czemu nie umarłem w łonie? Czemu nie zginąłem, kiedy wyszedłem z łona?
12 Czemu przyjęły mnie kolana? Czemu przyjęły mnie piersi, abym mógł je ssać?
13 Teraz bowiem leżałbym i trwał w spokoju, spałbym i odpoczywał;
14 Z królami i z doradcami ziemi, którzy sobie budowali opustoszałe miejsca;
15 Albo z książętami, którzy mieli złoto i napełnili swe domy srebrem;
16 Albo czemu nie stałem się jak ukryty, martwy płód, jak niemowlęta, które nie widziały światła?
17 Tam bezbożni przestają straszyć, tam pozbawieni siły odpoczywają.
18 Tam więźniowie razem wypoczywają i nie słyszą głosu ciemięzcy.
19 Mały i wielki są tam sobie równi i niewolnik jest wolny od swego pana.
20 Czemu nędznemu dane jest światło, a życie tym, którzy są rozgoryczeni na duszy;
21 Którzy z tęsknotą wypatrują śmierci, a ta nie przychodzi, choć jej szukają pilniej niż ukrytych skarbów;
22 Którzy wielce się radują i cieszą, kiedy grób znajdują?
23 Czemu dane jest światło człowiekowi, którego droga jest ukryta i którego Bóg osaczył?
24 Kiedy bowiem mam jeść, przychodzi moje wzdychanie, a moje jęki rozchodzą się jak woda;
25 Bo to, czego się bałem, spotkało mnie, a to, czego się obawiałem, spadło na mnie.
26 Nie byłem bezpieczny, nie miałem spokoju ani odpoczynku, a jednak nadeszła trwoga.
Skopiowano